Energetyka jądrowa w Japonii. Nowe wymagania ws. bezpieczeństwa
Według regulacji, które zaczną obowiązywać od lata tego
roku, elektrownie będą musiały być odporne na najsilniejsze trzęsienia
ziemi i ich skutki, takie jak tsunami, a także na ataki terrorystyczne i
działania wojenne.
[fot: Rama/CC/Wikimedia]
Jutro mija druga rocznica najsilniejszego w ciągu prawie 150 lat trzęsienia ziemi w Japonii. Wywołana przez wstrząs fala tsunami zalała elektrownię Fukushima Daiichi, niszcząc awaryjne źródła zasilania. Jednym z efektów wypadku było zrewidowanie japońskiego systemu dozoru jądrowego i m.in. opracowanie przez nową komisję bezpieczeństwa zaostrzonych wymagań, jakie muszą spełniać elektrownie. Obecnie z 50 japońskich reaktorów pracują tylko dwa.
Jak uważa ekspert ds. bezpieczeństwa jądrowego z Narodowego Centrum Badań Jądrowych prof. Andrzej Strupczewski, japońskie elektrownie będą musiały być przede wszystkim zmodernizowane pod kątem większej odporności na trzęsienia ziemi, być może ostatecznie wymagana będzie odporność na takie trzęsienie ziemi, jakie statystycznie występuje raz na 400 tys. lat.
Drugim wymaganiem będzie odporność na akty
terroru, a nawet zagrożenia wojenne, czyli np. uderzenie samolotu czy
ostrzelanie rakietami. Trzecia sprawa to własne, niezależne źródła prądu
i wody, by nie powtórzyła się sytuacja z Fukushimy - dodał Strupczewski.
Japońska komisja będzie też wymagać montażu pasywnych systemów neutralizacji wodoru, tzw. rekombinatorów. Prof. Strupczewski przypomniał, że w Fukushimie budynki elektrowni zostały zniszczone przez wybuchy wodoru, powstającego w wyniku reakcji elementów rdzenia reaktora z cyrkonu z parą wodną. W jego ocenie, to konsekwencja poważnego błędu Japończyków, bo niebezpieczeństwo to było znane od dawna, podobnie jak i środki zaradcze.
W Europie już w latach 90. eksperci francuscy i niemieccy
sformułowali zalecenia, by używać pasywnych rekombinatorów,
niewymagających zasilania. W UE takie układy zainstalowano, co więcej
Unia pomogła w nie wyposażyć bloki w Rosji, na Ukrainie i w Armenii -
powiedział Strupczewski. Dodał, że Japończycy zlekceważyli te
zalecenia, w efekcie w Japonii instalowano rekombinatory aktywne, które
wymagały zewnętrznego zasilania i w Fukushimie przestały działać po jego
zaniku.
Prof. Strupczewski ocenił, że projektowane japońskie wymagania z grubsza są podobne do tych sformułowanych w ramach zarządzonych po awarii w Fukushimie europejskich stress-testów. W ich wyniku KE stwierdziła, że można jeszcze podnieść poziom bezpieczeństwa starszych elektrowni II generacji.
Średni ich koszt na elektrownię to 250 mln dolarów, co jest sumą znaczącą, ale biorąc pod uwagę, że elektrownie III generacji są droższe, i tak się opłaca. Natomiast elektrownie III generacji, czyli i taka, która ma powstać w Polsce, są już tak projektowane, żeby spełniać te wymagania - ocenił.
Wskazał np., że reaktory III generacji były projektowane już po zamachach z 11 września 2001 r. i w związku z tym mają wbudowaną odporność na uderzenie samolotu.
Mówiąc o reaktorach III generacji prof. Strupczewski ocenił, że można jeszcze dyskutować, czy coś zmieniać w ich projektach, ale - jego zdaniem - byłyby to już zmiany niewielkie, i przede wszystkim nie zmieniające w znaczącym stopniu kosztów budowy. Raczej dotyczyłyby zagrożeń typu terrorystycznego, a nie ze strony sił przyrody - dodał.
Podkreślił też, że np. europejskie wymagania mówią o odporności elektrowni na powódź, jaka może wystąpić w przypadku nałożenia się wszystkich niekorzystnych wydarzeń, które mogą wystąpić w ciągu 10 tys. lat. Np. w wypadku elektrowni w Kozłoduju w Bułgarii musi być ona odporna na przerwanie przez Dunaj tamy Żelazne Wrota i wszystkich innych tam na dopływach przy maksymalnym poziomie wody - wyjaśnił. Ponieważ inne elementy elektrowni są projektowane na zdarzenia, które występują raz na 100 tys. lat, należy oczekiwać, że wymagania hydrologiczne będą jeszcze zaostrzane - ocenił Strupczewski.
źródło: http://manager.money.pl/news/artykul/energetyka;jadrowa;w;japonii;nowe;wymagania;ws;bezpieczenstwa,218,0,1266138.html#utm_source=money.pl&utm_medium=referral&utm_term=redakcja&utm_campaign=box-podobne
[fot: Rama/CC/Wikimedia]
Jutro mija druga rocznica najsilniejszego w ciągu prawie 150 lat trzęsienia ziemi w Japonii. Wywołana przez wstrząs fala tsunami zalała elektrownię Fukushima Daiichi, niszcząc awaryjne źródła zasilania. Jednym z efektów wypadku było zrewidowanie japońskiego systemu dozoru jądrowego i m.in. opracowanie przez nową komisję bezpieczeństwa zaostrzonych wymagań, jakie muszą spełniać elektrownie. Obecnie z 50 japońskich reaktorów pracują tylko dwa.
Jak uważa ekspert ds. bezpieczeństwa jądrowego z Narodowego Centrum Badań Jądrowych prof. Andrzej Strupczewski, japońskie elektrownie będą musiały być przede wszystkim zmodernizowane pod kątem większej odporności na trzęsienia ziemi, być może ostatecznie wymagana będzie odporność na takie trzęsienie ziemi, jakie statystycznie występuje raz na 400 tys. lat.
Japońska komisja będzie też wymagać montażu pasywnych systemów neutralizacji wodoru, tzw. rekombinatorów. Prof. Strupczewski przypomniał, że w Fukushimie budynki elektrowni zostały zniszczone przez wybuchy wodoru, powstającego w wyniku reakcji elementów rdzenia reaktora z cyrkonu z parą wodną. W jego ocenie, to konsekwencja poważnego błędu Japończyków, bo niebezpieczeństwo to było znane od dawna, podobnie jak i środki zaradcze.
Prof. Strupczewski ocenił, że projektowane japońskie wymagania z grubsza są podobne do tych sformułowanych w ramach zarządzonych po awarii w Fukushimie europejskich stress-testów. W ich wyniku KE stwierdziła, że można jeszcze podnieść poziom bezpieczeństwa starszych elektrowni II generacji.
Średni ich koszt na elektrownię to 250 mln dolarów, co jest sumą znaczącą, ale biorąc pod uwagę, że elektrownie III generacji są droższe, i tak się opłaca. Natomiast elektrownie III generacji, czyli i taka, która ma powstać w Polsce, są już tak projektowane, żeby spełniać te wymagania - ocenił.
Wskazał np., że reaktory III generacji były projektowane już po zamachach z 11 września 2001 r. i w związku z tym mają wbudowaną odporność na uderzenie samolotu.
Mówiąc o reaktorach III generacji prof. Strupczewski ocenił, że można jeszcze dyskutować, czy coś zmieniać w ich projektach, ale - jego zdaniem - byłyby to już zmiany niewielkie, i przede wszystkim nie zmieniające w znaczącym stopniu kosztów budowy. Raczej dotyczyłyby zagrożeń typu terrorystycznego, a nie ze strony sił przyrody - dodał.
Podkreślił też, że np. europejskie wymagania mówią o odporności elektrowni na powódź, jaka może wystąpić w przypadku nałożenia się wszystkich niekorzystnych wydarzeń, które mogą wystąpić w ciągu 10 tys. lat. Np. w wypadku elektrowni w Kozłoduju w Bułgarii musi być ona odporna na przerwanie przez Dunaj tamy Żelazne Wrota i wszystkich innych tam na dopływach przy maksymalnym poziomie wody - wyjaśnił. Ponieważ inne elementy elektrowni są projektowane na zdarzenia, które występują raz na 100 tys. lat, należy oczekiwać, że wymagania hydrologiczne będą jeszcze zaostrzane - ocenił Strupczewski.
źródło: http://manager.money.pl/news/artykul/energetyka;jadrowa;w;japonii;nowe;wymagania;ws;bezpieczenstwa,218,0,1266138.html#utm_source=money.pl&utm_medium=referral&utm_term=redakcja&utm_campaign=box-podobne